„Nigdy nie zaniechaj dobrego uczynku…”

homilia – środa VII tygodnia okresu zwykłego (rok II), 23 lutego 2022
Jk 4, 13-17; Ps 49, 2-3. 6-7. 8-10. 11; J 14, 6; Mk 9, 38-40

Św. Jakub przestrzega nas dziś przez zbytnią pewnością siebie. Przestrzega przed myśleniem, jakobyśmy byli panami życia i śmierci, jakobyśmy wszystko mieli pod kontrolą, wszystko byli w stanie zaplanować i zrealizować. To przestroga przed życiem bez oglądania się na Boga, jakby Bóg nie istniał. Ale to również zachęta, by we wszystkim pamiętać o Bogu i szukać tego, czego On chce. Św. Jakub zachęca, byśmy mówili: „Jeżeli Pan zechce, a będziemy żyli, zrobimy to lub owo”. Z wdzięcznością możemy dziś pomyśleć o osobach z naszego otoczenia, które w swoje wypowiedzi wplatały czy wplatają owo: „Jeśli Bóg pozwoli…”.

Ale dziś zatrzymuje mnie szczególnie ostatnie zdanie w odczytanego fragmentu listu św. Jakuba: „Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy”. Ono w kontekście poprzednich zdań zaprasza mnie, by pobyć z prawdą o Bożej Opatrzności. Kościół w katechizmie przypomina, że „Bóg jest niezależnym Władcą swego zamysłu. W jego realizacji posługuje się jednak współudziałem stworzeń” (KKK 306). Bóg mógłby wszystko czynić sam, bo jest wszechmocny i nieomylny, a jednak chce współpracy nas, którzy jako stworzenia nie tylko nie jesteśmy wszechmocni, ale nasze siły są ograniczone, a tym bardziej nie jesteśmy nieomylni. Podejmuje więc ryzyko związane z zaangażowaniem nas, ludzi, we współpracę w realizacji Jego zamysłu. „Nie jest to znakiem słabości, lecz wielkości i dobroci Boga” (KKK 306). Cóż to za byłby za nauczyciel, który wykonywałby zadania za ucznia? Cóż to byłby za kierownik duchowy, który podejmowałby decyzje za penitenta? Taki nauczyciel czy kierownik duchowy mogliby w ten sposób nawet doskonalić swoje umiejętności rozeznawania, decydowania czy działania, ale blokowaliby rozwój ucznia czy penitenta. A Bogu zależy na tym, byśmy, jako Jego dzieci, dorastali, dojrzewali. I nie pozbawia nas stresu rozwojowego związanego z podjęciem odpowiedzialności związanej z zaangażowaniem się we współpracę z Nim.

„Bóg daje więc swoim stworzeniom nie tylko istnienie, ale także godność samodzielnego działania, bycia przyczynami i zasadami wzajemnie dla siebie oraz współdziałania w ten sposób w wypełnianiu Jego zamysłu (KKK 306). Przestroga św. Jakuba: „Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy”, odsyła mnie właśnie do tego określenia: „Bóg daje więc swoim stworzeniom… godność samodzielnego działania”. Tu nie chodzi o samowolkę. Nie chodzi o źle rozumianą emancypację, uniezależnienie się od Boga, ale o impuls, który zawierał się już w poleceniu, by czynić sobie ziemię poddaną i panować po Bożemu (Rdz 1, 28). A więc szukając tego, co jest zamysłem Boga, pamiętając o Nim, możemy podjąć współpracę ze Stwórcą.

Zdanie się na Opatrzność nie polega jednak na bierności, ale na czynnym oddaniu się do Jej dyspozycji. Wielu świętych, aktywnie zaangażowanych w działalność apostolską, nauczało, że „trzeba ufać Bogu tak, jakby wszystko zależało tylko od Niego, ale i pracować niestrudzenie, jakby wszystko zależało tylko od nas” (Jan Paweł II, Vita consacrata, 73). Tą zasadą żył i ją przypominał również bł. Franciszek Jordan. Dla siebie zapisał ją w dzienniku duchowym: „Zastosuj całą gorliwość, tak jakbyś nie miał się spodziewać niczego od Boga, i oczekuj wszystkiego od Boga, tak jakbyś w ogóle nie był gorliwy!” (DD I/94; na początku 1878 r.). Później wpajał ją  synom duchowym, choćby w czasie kapituły domowej 3 grudnia 1897 r.: „Musicie tak postępować: oczekiwać wszystkiego od Boga, a z drugiej strony pracować tak, jakby wszystko zależało od waszej pracy!”.[1] Konieczność czynnej współpracy z Bogiem, a nie biernego oczekiwania, oddał po latach jego następca we wspomnieniu: „mówił mi zawsze, że Pan jest bardzo bogaty. A kiedy powiedziałem pewnego razu: ‘cóż nam z tego przychodzi, jeśli nie daje nam pieniędzy?’, odpowiedział: ‘da je nam, gdy spełnimy nasz obowiązek’”.

Stwórca „każdemu stworzeniu powierza zadania, które jest ono zdolne wypełnić stosownie do zdolności swojej natury” (KKK 1884[2]). W takim kontekście piękny i wymowny jest obraz, z którego korzysta św. Jakub: „Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika”. Można skupić się w tym obrazie skupić na przemijalności pary, ale można odkryć również przynaglenie, by nie odkładać działania na później. Para, w czasie prasowania, spełnia swoją rolę i znika, ale wyprasowana tkanina zostaje. Nawet jeśli jestem jak owa para, mam stosownie do swojej natury i zdolności, się zaangażować. Śpieszmy się kochać!

Dziś to słowo św. Jakuba jest dla mnie przestrogą przed grzechem zaniedbania. Jest przestrogą przed opuszczeniem misji, którą Bóg mi chce powierzyć (i nie chodzi tu o jakieś jedynie wielkie misje); przed zaniedbaniem przez brak jakiegoś działania albo niewypowiedzenie słów, które powinienem wypowiedzieć; przez niewykonanie czegoś koniecznego lub dogodnego dla innej rzeczy; przez niedbałość w jakiejś sprawie.

Zdanie z listu św. Jakuba: „Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy”, prowadzi mnie dziś do notatki z dziennika duchowego bł. Franciszka Jordana: „Nigdy nie zaniechaj dobrego uczynku, niezależnie do tego, jak wielką niechęć miałbyś odczuwać przeciw temu! Inaczej byłbyś posłuszny złemu duchowi (Lehen)” (DD I/50). Zaznaczył, że zaczerpnął je z rozważań, których autorem był francuski jezuita, Édouard Brignon de Lehen. W jednym z rozdziałów książki „Der Weg zum innern Frieden” przestrzega on przed działaniami złego ducha, który atakuje pobożne dusze przedstawiając im ich codzienne błędy jako o wiele większe niż są w rzeczywistości, i podszeptuje im, że nigdy nie wykonują swoich obowiązków właściwie, nie spowiadają się dobrze, komunię świętą przyjmują w stanie letniości i źle się modlą. W ten sposób nieprzyjaciel człowieka chce je utrzymać w niepokoju, podnieceniu i niecierpliwości[3]. Jednocześnie próbuje odwieść je od pobożnych ćwiczeń, podsuwając im myśl, że są one bezowocne, że Bóg już się nimi nie zajmuje i zupełnie o nich zapomniał. Autor zwraca uwagę, że nie ma nic bardziej fałszywego niż te podszepty kusiciela. Przypomina, że rozproszenia czy wewnętrzna oschłość w ćwiczeniach duchowych w ostatecznym rozrachunku mogą okazać się nawet pożyteczne, o ile zrozumiemy, że w tym stanie Bóg nie żąda od nas niczego innego, jak tylko cierpliwości i wytrwałości w rozpoczętym dobru. Przywołuje radę św. Grzegorza, by w takiej sytuacji dusza odważnie wytrwała w dobru, pomimo chłodu, obojętności i obrzydzenia, jakie odczuwa, bo jej cierpliwość oręduje wtedy za nią i czyni ją Bogu bardziej miłą, niż gdyby mogła modlić się według swoich oczekiwań. Zdanie, które 30-letni Jan Chrzciciel Jordan przepisuje do swojego dziennika duchowego wieńczy ten rozdział rozważań i brzmi: „Nigdy nie zaniechaj dobrego uczynku, niezależnie do tego, jak wielką niechęć miałbyś odczuwać przeciw temu! Inaczej byłbyś posłuszny złemu duchowi (Lehen)” (DD I/50).

PSz 

2022 02 17 rekolekcje ld dawid   adoracja NS 600x337

[1] Por. Piotr Szyrszeń SDS, Opatrzność Boża stworzyła mnie, Zeszyty Formacji Duchowej 91/2021, s. 62-63.

[2] W kontekście zasady pomocniczości Kościół zwraca uwagę w Katechizmie, że „Bóg nie chciał zatrzymać dla samego siebie sprawowania wszelkich władz. Każdemu stworzeniu powierza zadania, które jest ono zdolne wypełnić stosownie do zdolności swojej natury. Ten sposób rządzenia powinien być naśladowany w życiu społecznym. Postępowanie Boga w rządzeniu światem świadczące o ogromnym szacunku dla wolności ludzkiej, powinno być natchnieniem dla mądrości tych, którzy rządzą wspólnotami ludzkimi. Powinni ono postępować jak słudzy Opatrzności” (KKK 1884).

[3] Stąd też przestroga przed uleganiem zmartwieniom czy wzburzeniu. E. Brignon de Lehen SJ zauważa, że dusza pokorna i pełna pokoju jest wytrwała w dobru, przeszkody jakby przed nią ustępują i wszystko staje się dla niej łatwe. Dusza zaś niespokojna czyni niewiele dobrego, a i to niewiele czyni w sposób niedoskonały; szybko męczy się cnotą.