Bł. Franciszek Jordan: „To nie sprzeciwia się pokorze, uznać w sobie dary Boże”

homilia – XXVI Niedziela Zwykła (rok B), 26 września 2021
Lb 11, 25-29; Ps 19, 8.10.12-13.14; Jk 5, 1-6; Mk 9, 38-43.45.47-48

 

Historia, którą słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, jest odpowiedzią Boga na skargę i prośbę Mojżesza przeciążonego troską o lud. „Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży” (Lb 11, 14). Bóg poleca mu zwołać siedemdziesięciu starszych i zapowiada: „wezmę z ducha, który jest w tobie, i dam im, i będą razem z tobą dźwigać ciężar ludu, a ty go sam już więcej nie będziesz musiał dźwigać” (Lb 11, 17). Może warto zatrzymać się tu na informacji, że owych siedemdziesięciu starszych będzie ożywiał ten sam duch, który ożywiał Mojżesza. Niektórzy widzą tutaj zapowiedź Zesłania Ducha Świętego. Ten sam Duch działa w sercach wierzących: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę” (Dz 4, 32-33).

Ale tym, co mnie od wczoraj zatrzymuje, jest pytanie, dlaczego duch został udzielony również dwom starszym, którzy „należeli do wybranych, tylko nie przyszli do namiotu”. Eldad i Medad otrzymali również ducha, który działał w Mojżeszu i przez Mojżesza. Myślałem sobie, że skoro byli wybrani, to w odpowiedzi na ten wybór powinni przyjść do Namiotu Spotkania i wtedy otrzymaliby zapowiedzianego ducha. Tymczasem duch zstępuje na nich, chociaż nie przyszli do namiotu. W księdze Liczb nie znajdujemy informacji, z jakiego powodu Eldad i Medad nie przyszli do namiotu.. Podobno niektórzy rabini uważali, że byli bardzo pokorni i uważali się na niegodnych takiego przywileju czy takiej łaski. Niemniej widzimy, że Bóg jest suwerenny w działaniu. Wybiera tych, których chce wybrać i udziela łask tym, którym chce ich udzielić, czy nam się to podoba czy nie, czy to zgadza się z mentalnością tego świata, którą jesteśmy przesiąknięci, czy też nie.

Ale odwołując się jeszcze do wyjaśnienia rabinów, jakoby to pokora skłoniła Eldada i Medada, wybranych przez Boga, by powstrzymać się od pójścia do Namiotu Spotkania… Przypomniała mi się notatki, które nasz założyciel, bł. Franciszek Jordan, zrobił jako alumn seminarium duchownego w swoim dzienniku duchowym: „To nie sprzeciwia się pokorze, uznać w sobie dary Boże” (DD I/40). Przygotowując się do modlitwy hymnem Maryi „Magnificat” natknął się na taką myśl: „Z tego wynika, że uznanie w sobie darów Bożych nie sprzeciwia się pokorze; raczej, jak mówi św. Paweł (1 Kor 2,10), sam Duch Boży nam je odkrywa, abyśmy mogli za nie dziękować, przypisując je nie naszym zasługom, ale mocy i świętości Boga (…)”.[1] Nieco później zanotował intuicję św. Teresy z Avila: „Dusza, która nie rozpozna, że otrzymała od Boga wielkie dary, nigdy się nie otworzy, aby uczynić coś wielkiego dla Boga” (DD I/78), by wreszcie z innej książkowej pomocy do medytacji zaczerpnąć: „To żadna pokora, gdy się nie chce wykorzystać otrzymanych od Boga prawdziwych zdolności i łask, aby czynić wielkie rzeczy na chwałę Boga i dla zbawienia bliźniego (Grundkötter)” (DD I/78)[2]. Bóg chce, żebyśmy byli pokorni, czyli żebyśmy chodzili w prawdzie również o darach, których On nam udzielił, byśmy je odkryli, pomnażali i wykorzystali w służbie Bogu i innym ludziom, byśmy byli dyspozycyjni do stania się darem i narzędziem w ręku Boga. Te intuicje były ważnym elementem formacji bł. Franciszka Jordana.

 PSz

[1] Luis de la Puente SJ, Meditaciones espirituales, t. 1, dz. cyt., s. 319.

[2] Bernhard Grundkötter, Anleitung zur christlichen Vollkommenheit, Regensburg 1867, s. 294 i 297.