„Niech wyrok o mnie wyjdzie od Ciebie…”

homilia – poniedziałek 26. tygodnia zwykłego (rok II), 26 września 2022
Hi 1, 6-22; Ps 17, 1bcd. 2-3. 6-7; Łk 9, 46-50

Św. Grzegorz Wielki rozpoczynając komentarz do tych wersetów księgi Hioba, które usłyszeliśmy w liturgii, pisze: „Pismo Święte położone [nam] zostało przed oczami umysłu niby zwierciadło, aby przeglądało się w nim nasze wewnętrzne oblicze. W nim poznajemy to, co w nas szpetne i to co w nas piękne. W nim oglądamy, na ile postępujemy naprzód, w nim też – jak dużo brakuje nam do postępu”.[1] Kiedy z wiarą bierzemy do ręki Pismo Święte spotykamy się z Osobą, ze Słowem Wcielonym. Ta Osoba, Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel świata, ma wgląd w nasze wnętrze. Ma wgląd w nas, ponieważ umożliwia Mu go miłosierna miłość, która Go porusza. A tylko ktoś, kto jest poruszany przez miłość, może mieć wgląd w serce drugiego. Źródłem takiego daru, który ojcowie starożytni nazywali znajomością serca (gr. „kardiognosia”), jest i może być wyłącznie miłość. My otwieramy serce tylko wobec kogoś, kto nas kocha. Otwieramy serce tylko wobec kogoś, wobec kogo czujemy się bezpieczni. A tylko ten kto kocha, może otrzymać dostęp do naszego serca.

W zwierciadle Pisma Świętego widzimy więc nasze wewnętrzne oblicze. Hiob straciwszy niemal wszystko, bo najpierw majątek, a potem dzieci (nie stracił żony), odarty więc niemal ze wszystkiego, wyznaje: „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!”. A autor księgi dodaje: „W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości” (Hi 1, 21-22). I właśnie dziś Kościół zaprasza nas w liturgii, byśmy odpowiadając na to słowo modlili się razem z psalmistą i Hiobem: „Niech wyrok o mnie wyjdzie od Ciebie, Twoje oczy widzą to, co sprawiedliwe. Choćbyś badał moje serce i przyszedł do mnie nocą, i doświadczał mnie ogniem, nieprawości we mnie nie znajdziesz” (Ps 16, 2-3). Czy rzeczywiście - sięgając wzrokiem poza fasadę tego, co widoczne; przychodząc nocą, gdy śpię i wszystkie mechanizmy obronne są wyłączone; czy wreszcie, towarzysząc mi dotkniętego ogniem doświadczeń -, Bóg nie znalazłby we mnie nieprawości? Prośmy jednak miłującego nas Ojca: „Niech wyrok o mnie wyjdzie od Ciebie…”, bo potrzebujemy Jego spojrzenia; spojrzenia Tego, który potrafi i chce dać to, co nam należne, Tego, który pracuje nad tym, by spod nawarstwień zła wydobyć dobro złożone w nas.

Ileż realizmu niesie z sobą opowiadanie z Ewangelii: „Uczniom Jezusa przyszła myśl…”. A „Jezus, znając tę myśl w ich sercach, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich…”. Jezus, Znawca serc (gr. „Kardiognostes”, takie imię Boga znajdziemy dwukrotnie w Dziejach Apostolskich – Dz 1, 24; Dz 15, 8)[2], czyta w sercach uczniów, ale czyta również w naszych sercach. Jako Lekarz, jako Zbawiciel, stawia nie tylko precyzyjną diagnozę, ale wskazuje nam lekarstwo. Lekarstwo jest ukryte w obrazie dziecka i w słowie Jezusa. Najpierw w słowie: „Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto by Mnie przyjął, przyjmuje Tego, który Mnie posłał…”. Uczniom, którzy żyją mentalnością otaczającego świata i jakimiś „rankingami”, Jezus daje sygnał, że wielkość objawia się w zdolności przyjmowania życia i zatroszczenia się o życie, które się rozpoczyna. Kto przyjmuje dziecko, przyjmuje życie, a więc przyjmuje Boga, który jest Ojcem wszelkiego życia. Bóg posłał swojego Syna i posyła nas, byśmy zauważyli zalążki życia w nas i w innych, byśmy zatroszczyli się o rozwój potencjału życia, który rozwija się powoli w nas i w innych.

U początku rekolekcji prośmy razem z psalmistą: „Niech wyrok o mnie wyjdzie od Ciebie, Twoje oczy widzą…” (Ps 17, 2). Boże, a jeśli znajdziesz we mnie coś, co nie od Ciebie pochodzi, to ulecz, zbaw…! Przekonaj nas i przekonaj mnie raz jeszcze, że Ty i tylko Ty jesteś Zbawicielem, moim Zbawicielem, moim zbawieniem. „Powiedz mej duszy: Salus tua ego sum. Zbawieniem twoim jest Ja” (Ps 35, 3).

„Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki”. To słowo Jezusa może być jak ogień, który ujawnia mentalność świata w nas. Jakie poruszenia pojawiają się w nas, gdy go słuchamy? Jak rozumieć to: „Najmniejszy… jest wielki”. Nie mniej szokujące jest zdanie, które przekazał nam Ewangelista Marek: „Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” („Si quis vult primus esse, erit omnium novissimus et omnium minister” - Mk 9, 35). Chciałbym tu skorzystać z intuicji, która kiedyś mi pomagała. „Ostatni” to po grecku „eschatos”, a po łacinie „novissimus” (a „novissimus” to stopień najwyższy przymiotnika „novus”). Nie wiem, czy zwróciliście kiedyś uwagę, że w dogmatyce w języku łacińskim, traktat o rzeczach ostatecznych to „De novissimus”. Bóg jest Autorem takiej nowości, która nie przemija. Pod koniec Biblii z ust samego Boga słyszymy dobrą nowinę: „Oto czynię wszystko nowe” („Ecce nova facio omnia” - Ap 21, 5). Kiedy pozostaję sam z sobą i myślę o byciu ostatnim, to widzę siebie na końcu jakiejś długiej kolejki. Kiedy jestem sam z sobą i myślę o sobie najmniejszym z otoczenia, to widzę siebie jako najmniejszego. Bez relacji z Bogiem mam tylko swoją własną perspektywę patrzenia, ewentualnie perspektywę patrzenia świata, w którym żyję. Tylko Bóg może zmienić albo, lepiej mówiąc, poszerzyć moją perspektywę patrzenia. Relacja z Bogiem może mi pomóc zobaczyć, że nawet będąc albo również będąc „najmniejszym ze wszystkich” i „ostatnim ze wszystkich” w oczach Boga jestem „wielki” (Łk 9, 48). A Jezus nie powiedział, że najmniejszy ze wszystkich jest większy, ale że jest „wielki”. Jezus nie porównuje życia jednego człowieka z życiem innego, ale pozwala nam przeczytać swoje życie z perspektywy Boga: a w oczach Ojca każde dziecko jest „wielkie”.

To łacińskie „novissimus” przypomina mi także, że bez relacji z Jezusem i bez słowa Bożego, starzejemy się ku śmierci. A dzięki relacji z Jezusem, słuchając słowa Bożego, choć lat nam przybywa, jesteśmy odnawiani ku życiu. Przypomnijmy zachętę św. Pawła: „nie bierzcie wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu” (Rz 12, 2). Św. Paweł przestrzega nas, byśmy nie dali się wtłoczyć czy uwięzić w schematach myślenia świata, ale byśmy poddawali się codziennej renowacji przez Boga.

Nasz założyciel, bł. Franciszek Jordan, od 25 do 67 roku życia prowadził dziennik duchowy. Pisał go dla siebie. Jest on świadectwem jego troski o osobistą formację. Jeszcze w seminarium, przed święceniami diakonatu, uczulał siebie: „Choćbyś miał jeszcze wiele pracy, rozmyślaj codziennie przez jedną godzinę, jeśli pozwala ci na to zdrowie! 17 stycznia 1878” (DD I/48). W czasie rekolekcji, dwa dni przed święceniami kapłańskimi zapisał: „Nie zaniedbuj jednak nigdy rozmyślania, chyba że twoim obowiązkiem jest, aby je opuścić!” (DD I/136; 19 lipca 1878), a cztery miesiące po święceniach przestrzegał siebie: „Nie zaniedbuj nigdy rozmyślania! Zrób je przynajmniej jako czytanie z refleksją!” (DD I/150; listopad 1878). Ponad dwa lata po święceniach zanotował myśl św. Alfonsa Marii Liguoriego: „Dzień, w którym zaniedbało się modlitwę wewnętrzną, uważa się za stracony (św. Alfons Ligurio)” (DD I/159*; po 6 września 1880). Mając czterdzieści siedem lat, zapisał: „Codzienne rozmyślanie i coroczne rekolekcje” (DD II/9; 30 lipca 1895). A tym, co w ostatni czasie do mnie szczególnie przemawia, jest fakt, że wiele intuicji, które zapisywał w swoim dzienniku pochodziło z pomocy do rozmyślania dla kapłanów napisanej przez Pierre’a Chaignona SJ: „Rozmyślania dla kapłanów, czyli droga do świętości kapłańskiej przez modlitwę wewnętrzną”.

Czas rekolekcyjnego skupienia to okazja, by z pomocą Bożą uświadomić sobie myśli, które przychodzą do mnie ze świata. Mam myśli, które są ludzkimi myślami, często naznaczonymi konsekwencjami grzechu pierworodnego i innych grzechów. I mogę prowadzić bardzo światowe rozmyślania wokół pytań jak to, kto z nas jest największy, a wtedy słowo „ostatni” będzie dla mnie dramatycznym słowem. Ale kiedy pozwolę, by Bóg codziennie mnie odnawiał w moim myśleniu, mogę odkrywać radość z tego, że choć „ostatni” w kolejce tego świata, jestem „novissimus”, nowiusieńki nowością, która nigdy nie przeminie. To, co jest nowinką czy news-em z tego świata, szybko się starzeje, natomiast Boża nowość nigdy nie przemija, trwa na wieki.

PSz

2022 09 26 rekolekcje kaplanskie bibliodrama Lazarzu wyjdz 2serie 800x450

Pastores 96 okladka

[1] Św. Grzegorz Wielki, Moralia. Komentarz do Księgi Hioba, t. 1: List, Przedmowa, Ks. I-V, Kraków 2013, s. 145.

[2] W historii wyboru Macieja „Postawiono dwóch: Józefa, zwanego Barsabą, z przydomkiem Justus, i Macieja. I tak się pomodlili: TY, PANIE, ZNASZ SERCA WSZYSTKICH, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą” (Dz 1, 23-25) oraz w czasie tzw. Soboru Jerozolimskiego: „Po długiej wymianie zdań przemówił do nich Piotr: Wiecie, bracia, że Bóg już dawno wybrał mnie spośród was, aby z moich ust poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli. BÓG, KTÓRY ZNA SERCA, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha Świętego tak samo jak nam. Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając przez wiarę ich serca” (Dz 15, 7-9).