„…jak owce między wilki”

homilia – XIV Niedziela Zwykła (rok C), 3 lipca 2022
Iz 66, 10. 12-14c; Ps 66, 1b-3a. 4-5. 6-7a. 16 i 20; Ga 6, 14-18; Łk 10, 1-12. 17-20

„…jak owce między wilki”. Czuję się dziś zaproszony, by zatrzymać się przy tym obrazie, którego używa Jezus posyłając przed sobą już nie tylko „wąskie” grono Dwunastu, ale również innych siedemdziesięciu dwu uczniów. Posyła ich do każdego miasta i do każdego miejsca, dokąd sam przyjść zamierza. Przypomnijmy sobie historię z Ewangelii czytaną w liturgii w ubiegłą niedzielę. Słyszeliśmy o dwóch uczniach, Janie i Jakubie, których Jezus posłał przed sobą do wioski samarytańskiej, dokąd sam przyjść zamierzał, aby przygotowali Mu pobyt, ale nie przyjęto Go. I dwaj uczniowie (dwie „owce”) mogli sobie uświadomić, razem z Jezusem rozpoznać i dzięki Niemu opanować swój „wilczy” pomysł na ewangelizację świata: pomysł na ewangelizację realizowaną „ogniem i mieczem”. Przypomnijmy, że słowa „posyłam was jak owce między wilki” wypowiada Jezus, którego św. Jan Chrzciciel wskazał i przedstawił jako Baranka Bożego, biorącego na siebie grzechy świata (J 1, 29.36; por. Ap 5, 6.12). Drogocenna Krew tego „baranka niepokalanego i bez zmazy”, którą zostaliśmy wykupieni (1 P 1, 19), jest świadectwem, jak cenne jest u Boga nasze życie. Słowa „posyłam was jak owce między wilki” wypowiada Jezus, w którym spełniło się proroctwo Izajasza: „On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53, 5-7). Słowa „posyłam was jak owce między wilki” mówi Jezus, który w kontekście zbliżającej się Męki dzielił się z uczniami swoim lękiem: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław Twoje imię…” (J 12, 24). Jakub i Jan, dwie „owce” posłane przez Jezusa w świat, w sytuacji odrzucenia doświadczają w sobie gniewu czy agresji, które opanowują dzięki Jezusowi. Jezus, Owca posłana przez Ojca na świat, w obliczu Męki doświadcza lęku. To dwie możliwe reakcje owcy, która spotka wilki: agresja i lęk (inna sprawa, że one czasem idą razem: agresja jest bardziej na zewnątrz, a lęk ukrywa się pod nią).

„…jak owce między wilki”. Grono uczniów posłanych przez Jezusa, czyli apostołów, poszerza się. Nie są nimi tylko ci z grona Dwunastu czy ich następcy w osobach biskupów, ale „innych siedemdziesięciu dwu uczniów”. Spróbujmy się w nich odnaleźć i my. Nie chowajmy się zbyt łatwo za skojarzeniem, że tych siedemdziesięciu dwu uczniów to kapłani, misjonarze czy jakieś osoby duchowne… I mnie, i Ciebie Jezus może posłać, bym/byś dzielił się Ewangelią. Myśl o tej misji i jej realiach, które uświadamia nam Jezus, mówiąc o owcach i wilkach, może i w nas obudzić różne uczucia, jak choćby dwa wcześniej wspomniane: gniew czy lęk. Skorzystajmy z banalnego obrazu. Choć to paradoks, w niektórych miejscach wystarczy nie używać przekleństw, aby już być jakby „podejrzanym”. Inny obraz: dopóki w rodzinie czy wspólnocie żyjemy według powiedzenia „każdy sobie rzepkę skrobie”, panuje względny czy tzw. „święty” spokój, ale gdy żona mężowi, mąż żonie, rodzic dziecku czy krewny krewnemu przypomni któreś przykazanie Dekalogu albo zasadę Ewangelii, bywa, że staje się osobą niemile widzianą… Kto z nas jeszcze pamięta albo słyszał to bolesne wyznanie papieża Jana Pawła II po pielgrzymce do ojczyzny, która miała miejsce w 1991 roku: „…kiedy podczas ostatnich odwiedzin w Polsce wybrałem jako temat homilii Dekalog oraz przykazanie miłości, wszyscy polscy zwolennicy ‘programu oświeceniowego’ poczytali mi to za złe. Papież, który stara się przekonywać świat o ludzkim grzechu, staje się dla tej mentalności persona non grata” (Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 60).

„…jak owce między wilki”. Benedykt XVI w jednym w orędzi na Wielki Post zwrócił uwagę na pewien aspekt życia chrześcijańskiego, który jak się wydaje, popadł w zapomnienie, a mianowicie „upomnienie braterskie z myślą o zbawieniu wiecznym”. Pisał: „Dzisiaj na ogół podchodzi się z dużą wrażliwością do kwestii opieki i miłości w kontekście dobra fizycznego i materialnego innych, natomiast niemal całkowicie pomija się milczeniem duchową odpowiedzialność za braci”. A upomnienie braterskie to część prorockiej misji chrześcijan. Na czym polega ta prorocka misja? Na czym polega misja Ducha Świętego? Musi ona łączyć dwa elementy: przekonywanie świata o grzechu i równocześnie przekonywanie świata o miłości Boga większej od grzechu. „Nie należy milczeć w obliczu zła. (…[1]). Upomnienie chrześcijańskie nie jest jednak nigdy formułowane w duchu potępienia czy oskarżenia; wypływa zawsze z miłości i miłosierdzia i rodzi się z prawdziwej troski o dobro brata” (Orędzie na Wielki Post 2012 roku). Dlatego warto przypomnieć komentarz św. Grzegorza Wielkiego do odczytanej Ewangelii: „nasz Pan i Zbawiciel niekiedy udziela nam pouczeń słowami, niekiedy zaś czynami. A zatem również Jego czyny są przykazaniami, bo kiedy coś spełnia, milcząco daje do zrozumienia, co my powinniśmy wykonać. Oto właśnie wysyła po dwóch uczniów z zadaniem głoszenia, ponieważ dwa są przykazania miłości: Boga i bliźniego. Pan wysyła po dwóch uczniów z posługą przepowiadania, aby delikatnie nam uzmysłowić, iż ten, kto nie ma miłości bliźniego, żadną miarą nie powinien podejmować się obowiązku przepowiadania (Homilia do Ewangelii, 17, 1-3).[2]

„…jak owce między wilki”. Tym, których posyła, Jezus nie gwarantuje sukcesu, ale gwarantuje umocnienie. Owca nie jest też posłana na wojnę z wilkami. Owca zostaje posłana, aby zdobyć wilki, a może lepiej byłoby powiedzieć, że zostaje posłana, aby zdobyć te owce, których serce „zwilczało” czy zdziczało. Św. Jan Chryzostom, biskup i doktor Kościoła, którego relikwie znajdują się w kaplicy naszego domu rekolekcyjnego w Międzywodziu (żył w IV wieku, był biskupem Antiochii, a potem patriarchą Konstantynopola, dwukrotnie skazany na wygnanie przez cesarzową, zmarł w drodze na wygnanie w 407 roku) komentując ten fragment Ewangelii, który usłyszeliśmy, mówił: „Dopóki będziemy owcami, będziemy zwyciężać, i nawet jeśli otoczy nas zgraja wilków, zdołamy je pokonać. Ale jeśli staniemy się wilkami, zostaniemy pokonani, ponieważ będziemy pozbawieni pomocy pasterza”.[3] Przez wstawiennictwo świętych prośmy, byśmy dzielili się Ewangelią w tych miejscach i relacjach, i tych momentach i w ten sposób, jak Jezus tego od nas oczekuje.

PSz

PS. I jeszcze jeden impuls pochodzący również od św. Jana Chryzostoma. To impuls, który bł. Franciszek Jordan zapisał w swoim dzienniku duchowym mając 43 lata, w 13. roku kapłaństwa: „Jeden, który ma ogień gorliwości dla wiary, może sprowadzić cały naród na prawą drogę (św. Jan Chryzostom). 14.8.1891” (DD I/200)[4]. Ten impuls na różne sposoby parafrazowany powraca raz po raz w jego przemówieniach. Być może najbardziej charakterystyczną jest parafraza: „Jeden z was, całkowicie wypełniony Duchem Bożym, wystarczy do nawrócenia całego narodu” (przemówienie w czasie kapituły domowej, 8 grudnia 1894)[5]. To zdanie św. Jan Chryzostom wypowiedział jeszcze jako biskup Antiochii. Na ulicach miasta pojawili się ludzie, którzy bluźnili. A biskup zwrócił się do słuchających jego homilii: „Czyś nie słyszał, co zrobił Jan [Chrzciciel]? Widział tyrana [Heroda], obalającego prawo małżeństwa, i z odwagą powiedział na środku rynku: ‘Nie wolno ci mieć żony brata, Filipa’. A ja cię zaprowadziłem nie do tyrana ani nie do sędziego, nie nieprawnego małżeństwa ani w obronie  skrzywdzonych współniewolników, ale chcę, abyś nauczył rozumu równego ci człowieka, który dopuścił się szaleństwa przeciw Panu. Gdybym ci był powiedział: „Karz i poprawiaj królów lub sędziów przekraczających prawo”, czyżbyś nie mówił, żem oszalał. A przecież Jan to uczynił. Teraz zaś popraw choćby równego tobie, i chociażby trzeba było ponieść śmierć, nie ociągaj się skarcić brata: to jest twoim męczeństwem, skoro i Jan był męczennikiem, chociaż nie kazano mu składać ofiar pogańskich ani kłaniać się bałwanowi, ale położył głowę w obronie naruszonych świętych praw. I ty walcz w obronie prawdy aż do śmierci, a Pan będzie walczył w twej obronie. Ale nie mów mi tego obojętnego słowa: ‘Co mnie to obchodzi? Nie mam z nim nic wspólnego’. (…). Nie mówmy więc, że nie mamy z nimi ni wspólnego. Jest to bowiem głos szatański, diabelska nieludzkość”. Św. Jan Chryzostom ma świadomość, że słucha go garstka mieszkańców Antiochii, ale mówi: „jeżeli wy wszyscy tu obecni zechcecie dbać o zbawienie mieszkańców tego miasta, wkrótce nam całe się poprawi. Chociaż bowiem najmniejsza część obywateli jest tutaj obecna, to jest ona najmniejsza tylko co do liczby, ale najważniejsza co do pobożności. Rozdzielmy więc między siebie sprawę zbawienia naszych braci! Do poprawienia całego ludu wystarczy jeden człowiek rozżarzony gorliwością. Gdy zaś tu jest nie jeden, ani dwóch lub trzech, lecz taki tłum, który może zatroszczyć się o niedbałych, to nie dla żadnej innej przyczyny, lecz z powodu naszej gnuśności, a nie słabości, wielu upada i ginie. Czy to nie głupie, że jeżeli zobaczymy bitkę na rynku, idziemy tam i godzimy bijących się. Co mówię o bitce? Jeżeli widzimy osła, który upadł, wszyscy spieszymy z wyciągniętą ręką i wspólnie go podnosimy, a o ginących braci nie dbamy. Takim osłem jest bluźnierca; nie uniósłszy ciężaru gniewu, upadł. Przystąp do niego, podźwignij go słowem i czynem, łagodnością i gwałtownością. Niech lekarstwo będzie różnorodne”.[6]


wakacyjna szkola modlitwy miedzywodzie 2022 565x800

[1] „Mam tu na myśli – wyjaśnia Benedykt XVI – postawę tych chrześcijan, którzy przez szacunek dla człowieka lub po prostu z wygodnictwa dostosowują się do powszechnie panującej mentalności, zamiast przestrzegać swych braci przed tymi sposobami myślenia i postępowania, które są sprzeczne z prawdą i nie prowadzą do dobra”.

[2] Zob. notatki w dzienniku duchowym bł. Franciszka Marii od Krzyża Jordana: ‘Qui caritatem erga alterum non habet, praedicationis officium suscipere nullatenus debet’. S. Gregorius P.(„Kto nie ma miłości bliźniego, nie powinien w żaden sposób wykonywać posługi przepowiadania (św. Papież Grzegorz)” – DD I/163*) oraz: „Non possumus aedificare Ecclesiam super ruinas caritatis. Pius X. Qui caritatem erga alterum non habet, praedicationis officium suscipere nullatenus debet. S. Greg. 20.V.09” („‘Nie możemy budować Kościoła na ruinach miłości’ (Pius X). ‘Kto nie ma miłości bliźniego, nie może w żadnym przypadku przejąć służby kaznodziejskiej (św. Grzegorz Wielki). 20.5.1909’” – DD III/4).

[3] Ten komentarz przytoczył w jednej ze swoich homilii papież Benedykt XVI. Mówił wówczas: „Chrześcijanie nie mogą nigdy ulegać pokusie stania się wilkami pośród wilków; pokojowe królestwo Chrystusa szerzy się nie potęgą, siłą, przemocą, ale przez dar z siebie, przez miłość posuniętą aż do końca, także do nieprzyjaciół. Jezus nie zdobywa świata siłą oręża, ale mocą krzyża, który jest prawdziwą gwarancją zwycięstwa. A to wymaga od tego, kto chce być uczniem Pana, Jego posłanym, gotowości także na mękę i na męczeństwo, gotowości do utraty swojego życia dla Niego, aby w świecie tryumfowały dobro, miłość, pokój. To jest warunkiem, aby móc powiedzieć, wchodząc w każde środowisko: ‘Pokój temu domowi’ (Łk 10, 5)”. Odwołał się do architektury miejsca: „Przed Bazyliką św. Piotra znajdują się dwie wielkie figury świętych Piotra i Pawła, których łatwo jest rozpoznać: św. Piotr trzyma w ręku klucze, natomiast św. Paweł ma w dłoniach miecz. Ktoś, kto nie zna dziejów tego ostatniego, mógłby pomyśleć, że jest to wielki przywódca, który prowadził potężne wojska i mieczem ujarzmiał ludy i narody, zyskując sobie sławę i bogactwo kosztem krwi innych. Tymczasem jest zupełnie inaczej: miecz, który Paweł trzyma w dłoniach, jest narzędziem, od którego zginął, za którego sprawą poniósł męczeństwo i przelał własną krew. Jego walka polegała nie na przemocy, wojnie, lecz na męczeństwie poniesionym dla Chrystusa. Jego jedyną bronią było właśnie głoszenie «Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego» (1 Kor 2, 2). (…) [Paweł] nie dążył do życia spokojnego, wygodnego, z dala od trudów i przeciwności, ale poświęcił się sprawie Ewangelii, oddał całego siebie bez reszty, i w ten sposób stał się wielkim zwiastunem Chrystusowego pokoju i pojednania. (…). Ta sama logika obowiązuje także nas, (…): musimy być gotowi osobiście zapłacić, cierpieć niezrozumienie, odrzucenie, prześladowanie. Pokoju nie zaprowadza miecz zdobywcy, lecz miecz cierpiącego, tego, kto potrafi dawać własne życie”.

[4] „Sufficit unus homo fidei zelo succensus, totum corrigere populum (S. Chrys. Hom.L . ad pop.) 1.8.1891” (DD I/200). Cytat być może zaczerpnięty z napisanych przez francuskiego jezuitę, Pierre’a Chaignona SJ, rozważań dla kapłanów, z których to rozważań bł. Franciszek Maria od Krzyża Jordan często korzystał. Zob. „Betrachtungen für Priester oder der Priester geheiligt durch die lebung des Gebetes”, II. Band, Brixen 1871, s. 106; zob. „Nouveau cours de méditations sacerdotales, ou : Le prêtre sanctifié par la pratique de l'oraison”, Vol. 2, Angers-Paris 1873, s. 156; zob. „Rozmyślania dla kapłanów czyli droga do świętości kapłańskiej przez modlitwę wewnętrzną”, Tom II, Warszawa 1869, s. 203.

[5] To intuicja św. Jana Chryzostoma powraca raz po raz w przemówieniach bł. Franciszka Jordana:

  • Jeden z was, całkowicie wypełniony Duchem Bożym, wy starczy do nawrócenia całego narodu. A jeśli wystarczy jeden, to jak wiele może zdziałać Towarzystwo, jeśli będzie posiadało Bożego Ducha w setkach, tysiącach swoich członków. Od was w pewien sposób zależy przyszłość i zbawienie wielu dusz. Dlatego stańcie przed tronem Boga, aby błagać Go o tego Ducha” (8 grudnia 1894).
  • „Dlatego niech nas zawsze ożywia gorliwość o dusze. Pamiętajmy o słowach świętego Chryzostoma: Sufficit unus homo fidei zelo succensus totum corrigere populum – unus sufficit. Jeśli wystarczy już jeden, to co dopiero wielu? Jak jednak mamy teraz pielęgnować gorliwość o dusze? Przygotowując się do tego, aby stać się dobrym, miłym Bogu, apostolskim kapłanem, przede wszystkim przez dążenie do świętości, przez posłuszeństwo, przez skrupulatne przestrzeganie reguł, a zwłaszcza przez samozaparcie. Vince temetipsum! – przez cierpliwe znoszenie różnych cierpień, wszelkich trudności w życiu duchowym, wszelkich trudów w studiach. Bracia zaś niech przez swoją pracę współdziałają w ratowaniu dusz. Są wówczas prawdziwymi coadiutores, pomagają w dziele ratowania dusz” (6 maja 1898).
  • Och, gdyby tylko jeden zakonnik, który doskonale przestrzega reguły, przeszedł przez świat, jak wiele by zdziałał! (…) Niech każdy z was niejako uosabia regułę, tak że widząc was, ludzie powiedzą: Oto jeden z nich, oni są rzeczywiście członkami Towarzystwa Boskiego Zbawiciela!” (13 maja 1898).
  • „(…) módlcie się za Towarzystwo i pamiętajcie, że może ono pracować dla chwały Boga jak zastęp żołnierzy. Jak wiele błogosławieństw może przynieść jeden członek, jeden może nawrócić cały naród. Sufficit unus, to tum corrigere populum (1 lutego 1899).
  • „Wiecie, jak wiele może zdziałać w świecie jeden człowiek, o ile tylko jest ardens et lucens, jeśli rozpala go miłość cierpienia i gorliwość (27 października 1899).
  • „Chciałbym wam o tym ponownie przypomnieć, zwłaszcza teraz, po tym jak w czasie mojej ostatniej podróży widziałem, ile dobra może dokonać tylko jeden z nas (15 grudnia 1899).
  • „Starajcie się być podobni do Boskiego Zbawiciela w posłuszeństwie i cierpieniu! Jak wiele zdziała jeden członek Towarzystwa, który w posłuszeństwie naśladuje Zbawiciela i stara się być do Niego podobny! Można już zobaczyć, jak gorliwego członka Towarzystwa wspomaga błogosławieństwo Boże” (13 kwietnia 1904).
  • „Trzecim punktem jest to, aby każdy na swoim miejscu sumiennie wypełniał swoje obowiązki – czy to jako przełożony, czy jako podwładny, jako prokurator, kleryk czy brat. Jak wiele może zrobić dla Towarzystwa jeden brat, gdy sumiennie wypełnia swoje zadanie (25 stycznia 1901).

[6] Cyt. za: Św. Jan Złotousty, Dwadzieścia homilii i mów, tłum. T. Sinko, Kraków 1947, s. 69-71.