By rozpoznawać dobroć Boga

homilia – środa w oktawie Wielkanocy, 20 kwietnia 2022
Dz 3, 1-10; Ps 105, 1-2. 3-4. 6-7. 8-9; Łk 24, 13-35

Gdy dziś modlimy się fragmentem Modlitwy Arcykapłańskiej z Ewangelii wg św. Jana, a szczególnie zdaniem: „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17, 3), w lekturze czytań mszalnych zatrzymuje mnie czasownik „rozpoznać” (gr. „epiginoskein”). I towarzyszy mi notatka bł. Franciszka Jordana, którą zrobił w dzienniku duchowym jako student: „Przyzwyczajaj się do tego, by rozpoznawać również w najmniejszych rzeczach dobroć Boga – z pomocą łaski Bożej!” (DD I/80). W historii ucieczki dwóch uczniów z Jerozolimy do Emaus, zatrzymują mnie w związku z tym dwie informacje. Pierwsza: „Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że GO NIE POZNALI [nie rozpoznali Go]” (Łk 24, 16). Dwaj uczniowie „nie rozpoznali” Jezusa. Oczy ich były „jakby przesłonięte”, „niejako na uwięzi”, i nie rozpoznali Go. A wieczorem tego dnia, po całym dniu drogi, w trakcie łamania chleba, „otworzyły się im oczy i POZNALI GO [rozpoznali Go], lecz On zniknął im z oczu” (Łk 24, 31). Oczywiście, ich oczy nie otworzyły się same z siebie, ale zostały im otwarte. Otwarcie oczu i rozpoznanie Jezusa to owoc łaski, owoc całego dnia drogi, a może lepiej byłoby powiedzieć, że owoc wielu dni drogi z Jezusem.

Jezus podał Dwunastu i podał nam, Jego uczniom, złotą zasadę rozeznawania: „POZNACIE [rozpoznacie] ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? (…) A więc: POZNACIE [rozpoznacie] ich po ich owocach” (Mt 7, 16.20). Kleofas i inny uczeń z perspektywy czasu, wieczorem, gdy już Jezusa rozpoznali, a On zniknął im z oczu, podjęli refleksję nad tym, co przeżyli w ciągu dnia. Mówili między sobą: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24, 32). To przypomina osadzoną w pedagogii ćwiczeń duchowych św. Ignacego Loyoli wskazówkę odnośnie do refleksji po medytacji. Taka refleksja, po medytacji czy po wydarzeniu, jest cenną praktyką. Dzięki niej możemy uczyć się mądrości w oparciu o własne doświadczenia. To ważny impuls dla nas na czas rekolekcji. Rekolekcje, jak sama nazwa wskazuje, to okazja, żeby „recollere”, czyli żeby zbierać poruszenia, które nie tylko są naszym udziałem tu i teraz, w czasie rekolekcji, ale które były naszym udziałem w codzienności. A wszystko po to, by okrywać w wydarzeniach nić przewodnią (w sztuce obrazem tej nici przewodniej, Bożego planu zbawienia, bywa „czerwona nić”, którą np. Maryja będzie trzymała w ręku w chwili Zwiastowania).

To ważne, by reflektować nad sposobem, w jaki Bóg jest się objawia („odsłania”) i działa w naszym życiu. W tekście oryginalnym Łukaszowej Ewangelii o uczniach idących do Emaus możemy zauważyć pewną grę słów, której nie słyszymy w języku polskim. Spróbuję ją oddać. Najpierw dowiadujemy się, że „dwaj uczniowie Jezusa BYLI W DRODZE do wsi, zwanej Emaus” (Łk 24, 13), a chwilę potem, że „sam Jezus przybliżył się i SZEDŁ Z NIMI” (Łk 24, 15). Oni „byli w drodze”, a Jezus przybliżył się i „był w drodze z nimi”. Oni „szli” do wsi, zwanej Emaus, a Jezus przybliżył się i „szedł z nimi”. Jezus idzie „RAZEM Z” nimi. Święty Łukasz, towarzysz podróży misyjnych św. Pawła, sygnalizuje, że życie chrześcijańskie polega na tym, by być „razem z” Jezusem. Dla przykładu, w kontekście wskrzeszenia młodzieńca z Nain, powie, że Jezus udał się do tego miasta, a „szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki” (Łk 7, 11). A dziś słyszymy, że Jezus „idzie razem z uczniami”. Jest to zaskakujące, bo ci uczniowie uciekali z Jerozolimy. Oni szli w kierunku przeciwnym do tego, który Jezus im wskazywał. Jezus nie rozesłał ich jeszcze z Jerozolimy na cały świat. I gdy oni mylą kierunki, Jezus „idzie z nimi” i w drodze cierpliwie ich nawraca, cierpliwie ich zawraca.

W ten sposób dzięki św. Łukaszowi odkrywamy, że chrześcijanin ma przeżywać całe życie „razem z” Jezusem, ale również i przede wszystkim, ze Chrystus „jest razem z” chrześcijaninem, razem z każdym z nas, Jego uczniów. Św. Łukasz, towarzysz podróży misyjnych św. Pawła, przesiąknął sposobem myślenia i mówienia Apostoła Narodów (kto z kim przestaje, takim się staje!). A św. Paweł, przypomnijmy, w listach, kiedy opisuje życie chrześcijanina, używa czasowników z greckim przedrostka „syn”, który tłumaczymy jako: „razem z”. Tworzy nowe słowa, dotąd nie istniejące. Dajmy tylko jeden przykład z listu do Efezjan: „A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, RAZEM Z CHRYSTUSEM PRZYWRÓCIŁ DO ŻYCIA. Łaską bowiem jesteście zbawieni. RAZEM TEŻ WSKRZESIŁ i RAZEM POSADZIŁ NA WYŻYNACH NIEBIESKICH - w Chrystusie Jezusie” (Ef 2, 4-6; zob. Kol 2, 12-13; 2 Tm 2, 11-12 itd.). Razem z Chrystusem żyjąc, razem z Nim umierając, razem z Nim wskrzeszeni, razem z Nim wstępujemy do nieba. Nasze życie to „razem z Nim”, a Jego życie -„razem z nami”.

Gdy Kleofas i inny uczeń w drodze rozmawiali (gr. „homilein” ; Łk 24, 14.15) i rozprawiali, dyskutowali (gr. „sydzetein”; Łk 24, 15), Jezus przybliżył się i zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?” (Łk 24, 17) .W Jego pytaniu nie pojawia się ani „homilein”, ani „sydzetein”, ale „antiballein”. Co robili? Oni jakby rzucali w siebie słowami, jak rzuca się kamieniami. Rzucają słowami „przeciw” sobie. Jezus pytając, o czym rozmawiają, równocześnie diagnozuje sposób, w jaki rozmawiają. A czasownik „antiballein” od dłuższego już czasu odsyła mnie do początku Łukaszowej Ewangelii, gdzie mowa o Maryi, która „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19). Maryja była „rozważającą, medytującą” (gr. „symballousa”) słowo w swoim sercu. Ona, niezrozumiałe słowa i wydarzenia z życia Syna, w których jest ogromny dynamizm, ze wszystkich sił próbuje ze sobą zestawiać. W medytacji podejmuje próbę zestawiania ze sobą słów i wydarzeń. Jest dla nas wzorem kogoś stającego codziennie twarzą w twarz z misterium ukrytym w słowie Boga i wydarzeniach codzienności. Szuka w trudnej rzeczywistości nici przewodniej, jaką jest plan Boga. Benedykt XVI powiedział, że słowa i wydarzenia z życia Syna składa razem jak w mozaice (por. Sacramentum caritatis, 33), „niejako układa z nich jedną mozaikę” (Verbum Domini 27). I znów, rekolekcje są dla nas okazją, by jak Maryja, medytując, szukać w słowie Boga, które nas porusza i poruszało, i w wydarzeniach codzienności, owej nici przewodniej. To okazja, by stopniowo i z cierpliwością z łaską Bożą układać puzzle swojego życia, pamiętając, że jeszcze nie wszystkie ich elementy mamy w ręku.

Kończąc chcę raz jeszcze przywołać zachętę, którą znajdujemy na kartach dziennika duchowego bł. Franciszka Jordana: „Przyzwyczajaj się do tego, by rozpoznawać również w najmniejszych rzeczach dobroć Boga – z pomocą łaski Bożej!” (DD I/80). Potrzebujemy łaski Bożej, by odkrywać dobroć Boga w najdrobniejszych, a czasem również trudnych okolicznościach i czy wydarzeniach naszej codzienności. Wspomnę tylko, że czasownik „rozpoznać” spotykamy dziś również w historii z Dziejów Apostolskich. Świadkowie uzdrowienia chromego od urodzenia, widząc go chodzącego i chwalącego Boga, „ROZPOZNAWALI w nim tego człowieka, który siedział przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co go spotkało” (Dz 3, 10). A pod koniec tego tygodnia w liturgii usłyszymy, że arcykapłani „Widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się. ROZPOZNAWALI w nich też towarzyszy Jezusa” (Dz 4, 12). W ten sposób jesteśmy świadkami, jak uczniowie Jezusa, będący z Nim, nie tylko wskazują, ale prowadzą innych do rozpoznania w Jezusie Pana.

PSz

2022 04 19 rekolekcje sds w szkole bl Franciszka 600x337 DFKiZ Roczna Droga Formacji Miedzywodzie 600x1200