Nic wyraźniej nie ukazuje Wszechmocy...

homilia – wtorek w oktawie Wielkanocy, 19 kwietnia 2022
Dz 2, 36-41; Ps 33, 4-5. 18-19. 20. 22; J 20, 11-18

Św. Jan Apostoł w swojej Ewangelii dojrzewanie w wierze wiąże się z dojrzewaniem widzenia. By ukazać kolejne etapy procesu dojrzewania w wierze używa czasowników oddających coraz głębszy sposób patrzenia. Proces ten zaczyna się od gr. „blepo” (widzę). Jego zwrotny moment dokonuje się, gdy gr. „theoreo” (oglądam, kontempluję), a jego finalnym punktem jest gr. „horao” (widzę oczami wiary). Uzdrowienie czy dojrzewanie wzroku wiary dokonuje się w relacji ze słowem Boga. Prawdziwie widzieć potrafi ten, kto słucha i jest posłuszny słowu Boga. Mężczyzna czy kobieta, uczeń czy uczennica Jezusa, dojrzewając przechodzi od zwyczajnego patrzenia (gr. „blepo”) przez kontemplację (gr. „theoreo”) aż do widzenia w wierze (gr. „horao”). Taki proces możemy zaobserwować np. u Jana Chrzciciela, u niewidomego od urodzenia (rdz 9)[1], czy u dwóch uczniów biegnących do grobu Jezusa, o których czytaliśmy w uroczystość Zmartwychwstania. Uczeń, którego Jezus miłował, zaglądnąwszy do grobu „widzi…” (gr. „blepei”), Szymon Piotr wszedłszy do grobu „ogląda, kontempluje” (gr. „theorei”) leżące płótna, a finalnie po wejściu do grobu drugi z uczniów, uczeń, którego Jezus miłował, „zobaczył i uwierzył” (gr. „eiden”), a więc zobaczył z wiarą, zobaczył przez wiarę. Ta sytuacja jest też sygnałem, że nasze dojrzewanie w wierze dokonuje się w relacji z innymi, we wspólnocie.

Podobny proces widać również w życiu Marii Magdaleny (J 20, 1.12-14). Słyszeliśmy w Niedzielę Zmartwychwstania, że ona rano, gdy jeszcze było ciemno, przychodzi do grobu i „widzi” (gr. „blepei”) kamień. Odwraca się i ze złą nowiną, jakoby zabrano Pana z grobu, biegnie do uczniów. Potem, gdy wraca do grobu, - o tym słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii (dwukrotnie Ewangelista użyje czasownika gr. „theorei”) -, najpierw „ogląda, kontempluje” dwóch aniołów w bieli „siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg” (J 20, 12), a potem „ogląda, kontempluje” Jezusa stojącego nie wiedząc, że to jest Jezus (J 20, 14). To jest moment zwrotny, bo kontemplując spotyka Bożych posłańców, aniołów, czy Jezusa, posłanego przez Ojca. W ostatnim wersecie dzisiejszej Ewangelii, w świadectwie, które składa wobec uczniów, wyznaje: „Ujrzałam [gr. „heoraka”] Pana i to mi powiedział” (J 20, 18).

W punkcie wyjścia Maria Magdalena widziała rzeczywistość jednie zewnętrznie i powierzchownie. Widziała tylko kamień odsunięty od grobu. Nie podeszła, nie nachyliła się do grobu, tym bardziej nie weszła do środka grobu i z tego, co widziała, powierzchownie, wyciągnęła błędny wniosek: „Zabrano Pana mego i nie wiemy, gdzie Go położono” (J 20, 2). Tę złą nowinę obwieściła uczniom. I tę złą nowinę z uporem potem „wałkowała” w sobie. Słyszymy ją odpowiadającą na pytanie aniołów: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono” (J 20, 2.13) i na pytanie Jezusa: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę” (J 20, 15). Pomyślmy, jak łatwo skłonni jesteśmy tłumaczyć wydarzenia, które się dzieją, interwencją nieznanego człowieka bądź nieznanych ludzi, i jak trudno nam dostrzegać w wydarzeniach wyciągniętą mocną rękę Boga. Dlaczego trudno jest dostrzec wyciągniętą rękę Boga w wydarzeniach? Bo wszechmogący Bóg w swoim działaniu jest pokorny. Niczego nie robi na pokaz, spektakularnie, ale nawet dokonując największych dzieł jest pokorny. A w uroczystość Zmartwychwstania i jej oktawie powraca słowo psalmu: „Prawica Pana wzniesiona wysoko, prawica Pańska moc okazała…” (Ps 118, 16). Stopniowo (ewolucyjnie, gdy chodzi o proces i rewolucyjnie, gdy chodzi o znaczenie) Maria Magdalena przechodzi od „zabrano Pana z grobu…” do „widziałam Pana…”. Przechodzi od czytania rzeczywistości tylko po ludzku do czytania jej po Bożemu, od lektury powierzchownej, a nawet błędnej, do głębszej i prawdziwej, dzięki Bożej pomocy i światłu.

Ta doświadczenie Marii Magdaleny sprowokowało mnie, by sięgnąć do słów naszego ojca założyciela. W kwietniu 1894 roku bł. Franciszek Jordan mówił do duchowych synów: Z bólem zauważamy, że w naszych czasach brakuje zaufania do Boga, że ludzkość, podobna do robaka w ziemi, porusza się w tym, co ziemskie, i zapomina o tym, co niebieskie. Nie patrzy w górę, stąd przychodzi pomoc i siła. Och, gdyby ludzie wiedzieli, jak wiele daje im Pan dzięki zaufaniu. Dopiero w wieczności zobaczą, co mogliby osiągnąć, gdyby ufali, i jak nędzni byli, ponieważ nie budowali na Panu i nie oczekiwali wszystkiego od Niego. Smutne jest to, że w naszych czasach wiara tak bardzo zanika. Dlatego tym bardziej powinniśmy dawać dobry przykład, żyjąc i działając ożywiani tą wiarą i zaufaniem. Wiecie, że w Ewangelii Duch Święty tak mocno o tym przypomina, a sam Zbawiciel mówi: Fides tua te salvum fecit. Jak często pojawia się to na Boskich ustach, a mimo to – jak niewiele wiary i zaufania żywi człowiek w swoim życiu, pracach i przedsięwzięciach? Jak często liczy na własną obrotność, na ludzkie rachuby i nie myśli o tym, od którego przychodzi wszelka nasza pomoc!” (przemówienie z 17 kwietnia 1894). Spróbujmy wyłączyć odruch odnoszenia tej diagnozy do jakiejś ludzkości. Choć to prawda, że jakaś ludzkość, „podobna do robaka w ziemi, porusza się w tym, co ziemskie, i zapomina o tym, co niebieskie. Nie patrzy w górę, stąd przychodzi pomoc i siła”, ale te odruchy są również w nas. I my, jak Maria Magdalena, czasem z uporem wpatrujemy się w jakiś kamień, nie potrafimy wzroku wbitego w ziemię oderwać od tego, co wybraliśmy za punkt patrzenia, by podnieść wzrok ku górze. Powtarzamy sobie i innym nasze pochopne wnioski i zawartą w nich złą nowinę: „Zabrano…”. Na szczęście późniejsza apostołka apostołów wraca do pustego grobu. A tam Bóg podsuwa jej coś, a raczej kogoś do „oglądania”, do „kontemplowania”. Najpierw są to Boży posłańcy, dwaj aniołowie, a potem sam Jezus, którego Ojciec posłał na ziemię (J 17, 3).

Podpowiedź, jaką z tej Ewangelii możemy zaczerpnąć na czas rekolekcji, to skupienie w tym czasie uwagi na tym, co sam Bóg podsunie nam do rozważania. Skorzystajmy z intuicji św. Faustyny wyrażonej w Dzienniczku: „Przytaczam jeden fakt z tysiąca, jakie mi się przydarzają. Jak zwykle wieczorem, prosiłam Pana Jezusa o podanie mi punktów do jutrzejszego rozmyślania. - Otrzymałam odpowiedź: Rozmyślaj o proroku Jonaszu i o jego posłannictwie. Podziękowałam Panu, ale w duszy zaczęłam się zastanawiać: co za odmienne rozmyślanie od innych. Jednak całą siłą duszy starałam się rozważać i znalazłam w tym proroku siebie, w tym znaczeniu, że i ja się często wymawiam przed Bogiem, że kto inny lepiej by spełnił wolę Jego świętą - nie rozumiejąc, że Bóg może wszystko, że tym lepiej się uwydatni Jego wszechmoc, im narzędzie lichsze. Bóg mi to wyjaśnił” (Dz 331). Idźmy w tych dniach za tym słowem czy tymi obrazami, które Duch Święty nam podsunie do oglądania, do kontemplowania. Może na marginesie warto też, na kanwie słów św. Faustyny, zmierzyć się z pytaniem, czy łatwo jest nam uznać, że jesteśmy „lichym narzędziem” i że dzięki posługiwaniu się takim właśnie, a nie innym narzędziem, może zostać uwydatniona wszechmoc Boga?

Słuchający mowy Szymona Piotra w dzień Pięćdziesiątnicy, przejęci do głębi serca, pytali go i pozostałych Apostołów: „Co mamy czynić, bracia?”. To pytanie skierowano do nich, głoszących słowo. Ono ośmiela mnie, by powiedzieć: Bracia, nawracajcie się, zmieniajcie myślenie! Zmieniajcie myślenie, jak Maria Magdalena. Zmieniajcie je dzięki zatrzymaniu się (oglądaniu, kontemplacji) przy słowie samego Boga! Najważniejsze rzeczy na rekolekcjach dzieją się pomiędzy konferencjami, na osobistej modlitwie. Niech pobudzą nas do zaangażowania w tym względzie słowa bł. Franciszka Jordana: Starajcie się jak najlepiej odbywać rozmyślanie. Gdyby raz nie było na nią czasu, to nie jest to wielki problem. Ale jeśli dzieje się to zazwyczaj, a w każdym razie często, to wiedzcie, że grozi wam wielkie niebezpieczeństwo i możecie ponieść poważne szkody”. Te słowa wypowiedział w kontekście codzienności, ale mogą być mobilizacją i na czas rekolekcji: Starajcie się zatem dobrze odmawiać modlitwy i dobrze wykonywać ćwiczenia duchowne, zwłaszcza rozmyślanie. Wówczas liczne kazania i napomnienia nie będą potrzebne. Będzie do was mówił Duch Święty, uszlachetni was, staniecie się dobrymi zakonnikami!(przemówienie z 8 października 1897)

Kończąc chcę podzielić się z wami tym, że rozważanie Ewangelii doprowadziło mnie dziś do zdania, które bł. Franciszek Jordan zapisał w dzienniku duchowym być może około 19 marca 1886 roku: „Nic wyraźniej nie ukazuje Wszechmocy Bożej niż fakt, że czyni On wszechmocnymi tych wszystkich, którzy mu ufają (św. Bernard)” (DD I/188). Ta notatka była owocem jego medytacji. Zrobił ją korzystając z książki do rozmyślania dla kapłanów autorstwa francuskiego jezuity, Pierre’a Chaignona. To zdanie tak w nim żyło, że po kilku latach w przemówieniu, cytowanym przeze mnie wcześniej (27 kwietnia 1894), powiedział: „Święty Bernard (…). Ów wielki święty powiada: ‘Nic nie ukazuje wszechmocy Boga jaśniej niż fakt, że tego, kto liczy na Jego pomoc, Bóg czyni wszechmocnym’”. Słowo z osobistej medytacji żyło w nim, by wydobyć się z jego serca w trakcie przemówienia, osiem lat później. To prosty sygnał, że słowo Boga, a może jakieś słowo bł. Franciszka Jordana, albo inne, które nas poruszy w tym rekolekcyjnym czasie, może po latach odżyć w nas z korzyścią już nie tylko dla nas, ale również dla innych: dla jakiegoś penitenta, słuchacza homilii czy katechezy…

Niech wybrzmią jeszcze słowa bł. Franciszka Marii od Krzyża z cytowanego już przemówienia: „Niech was ożywia wielkie, silne zaufanie do Boga! Jeśli go nie macie, waszym udziałem staną się smutne doświadczenia. Jeśli ufacie własnej obrotności, to przyszłość nieraz udzieli wam nauki. Nieustannie powtarzam wam: Złóżcie całe zaufanie w Panu! We wszystkich waszych walkach i cierpieniach, w działaniu i w spoczynku! Nasza pomoc przychodzi z góry! In Te Domine speravi, non confundatur in aeternum – powinno być zawsze waszym hasłem we wszystkich waszych czynach i dziełach. Jak zawstydzające jest, gdy obawiamy się tych trudności, wobec których ludzka pomoc wydaje się zawodna! To właśnie wówczas musicie tym bardziej ufać Panu! Jak może ktoś mówić, że ufa Panu, jeśli w trudnościach, cierpieniach i pracach traci ufność, gdy wydaje się, że wszystko jest stracone? To właśnie wówczas musi się sprawdzać nasza ufność! (…) Bez reszty ufajcie Bogu we wszelkich waszych przedsięwzięciach, a zobaczycie, że – zarówno jako jednostki, jak i jako Towarzystwo – będziecie wszechmocni! A ludzie uważają to za śmieszne! Jeśli będziemy budować na naszej nędzy, to wszystko skończy się źle. Osiągniemy tylko tyle. Jeśli jednak naszą podporą jest Pan, to nic nam nie będzie szkodzić, nawet jeśli powstanie przeciw nam całe piekło! W swoich walkach i atakach wołajcie: Quis ut Deus? Żyjcie w przekonaniu, że mocne zaufanie do Boga zniszczy wroga piekielnego! Proszę, abyście to sobie zapamiętali na całe życie. Będziecie wówczas mieć siłę, której nie oprą się żadne moce! Żyjcie w takiej ufności, a Towarzystwo będzie wszechmocne, a żadna moc piekła i świata mu nie poradzi.

Zaufajmy Bogu! Zaufajmy Słowu, które chce nas prowadzić w czasie rekolekcyjnego skupienia!

PSz

2022 04 19 rekolekcje sds w szkole bl Franciszka 600x337 DFKiZ Roczna Droga Formacji Miedzywodzie 600x1200

 

[1] Jan Chrzciciel „zobaczył” przechodzącego Jezusa („blepei”; J 1, 29), wyznał: „ujrzałem Ducha, który zstępował z nieba… i spoczął na Nim” („tetheamai”; J 1, 32), a daje świadectwo: „Ja to ujrzałem u daję świadectwo, że On jest Synem Bożym” („eoraka”; J 1, 34). O niewidomym od urodzenia, uzdrowionym, Ewangelista kilka razy mówi, że widzi („blepo”, „anablepo”; J 9, 7.11.15.18.19.25) i że Jezus otworzył mu oczy ciała, że uzdrowił jego zmysł wzroku, ale owoc dojrzewania jego spojrzenia wiary widać dopiero w dialogu z Jezusem: - „Czy Ty wierzysz w Syna Człowieczego?”; - „A któż to jest, abym w Niego wierzył?”; - „Jest Nim Ten, którego widzisz [gr. „eorakas”] i który mówi do ciebie”; - „Wierzę, Panie!”. Sam Jezus stwierdza, że już „widzi oczami wiary”, a ten wyznaje: „wierzę” (J 9, 35-38).