Bóg wyznaczał kroki naprzód, a on, Iñigo, miał je wykonać

homilia – XVIII Niedziela Zwykła (rok B), 1 sierpnia 2021
Wj 16, 2-4. 12-15; Ps 78, 3.4bc.23-24.25.54; Ef 4, 17. 20-24; J 6, 24-35

 

Obchodzone wczoraj w liturgii wspomnienie św. Ignacego Loyoli jakoś ukierunkowało moje spotkanie ze słowem, które dziś usłyszeliśmy. Może warto dodać, że tegoroczne wspomnienie autora książeczki „Ćwiczeń duchownych”, poprzez którą Bóg przemienił niejedno życie, wpisuje się w trwający Rok Ignacjański ogłoszony, co ciekawe, nie w związku z rocznicą narodzin czy śmierci św. Ignacego, ale w związku z okrągłą, bo pięćsetną rocznicą jego nawrócenia. 20 maja 1521 r. w czasie obrony oblężonej Pampeluny kula armatnia pokiereszowała jego nogę. To wydarzenie, paradoksalnie, stanęło u początku jego nawrócenia, długiej drogi nawrócenia. Tak, długiej drogi nawrócenia, bo nawrócenie Iñiga z Loyoli nie było sprawą chwili, ale procesem, na który złożyło się wiele wydarzeń owocujących coraz głębszym jego nawróceniem. To dlatego dziś chcę się zatrzymać przy słowach św. Pawła z listu do Efezjan, w których mówi on o nawróceniu. Z usłyszanego fragmentu listu do Efezjan wyprowadźmy trzy punkty, trzy etapy doświadczenia nawrócenia.

Pierwszy etap. Apostoł Narodów wskazuje punkt wyjścia: byśmy „już nie postępowali tak, jak postępują poganie z ich próżnym myśleniem”. Określając punkt wyjścia życia chrześcijańskiego zaznacza, że trzeba porzucić próżne rozważania, po których pozostaje tylko pustka. „Co się tyczy poprzedniego sposobu życia trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz”. Uleganie żądzom, które ze swej natury są kłamliwe, bo obiecują rzekomy raj, a skutkują rozczarowaniem i pustką; i powodują, że człowiek „ulega zepsuciu”, co możnaby wyrazić też o wiele dosadniej. Ten, kto ulega pożądaniom niszczy siebie samego, obraca w ruinę świątynię, którą jest. Przyjrzyjmy się punktowi wyjścia procesu nawrócenia w życiu Ignacego Loyoli i w naszym. Pochodzący z kraju Basków Iñigo był rycerzem, obracającym się w świecie dworskim, ukształtowanym przez ambicje arystokratyczne i żołnierskie charakterystyczne dla jego otoczenia. W czasach pokoju żył teraźniejszością konnych przejażdżek, pojedynkowania się (krzyżowania szpady) z innymi, podżeganiem do walki, ale żył samotnie (zob. François Sureau, Ignacy Loyola. Przebudzenie, Kraków 2012, s. 45). Jak zdarza się wielu ludziom naszych czasów pragnął być kimś sławnym i rozpoznawanym. Ambicja, która go w życiu napędzała, doprowadziła go w szeregi nieugiętych obrońców Pampeluny i aż po ryzykowanie tam własnego i innych życia. Skoncentrowany na sobie, na swojej chwale i opinii, nie dopuszczał porażki, poddania się… W czasie długiej rekonwalescencji będzie powoli wychodzić z mentalności egocentrycznej i koncentrującej się na zdobywaniu zasług (zob. Carta de los obispos de las diócesis por las que pasa el Camino Ignaciano, 30 julio 2021 - http://www.tarraconense.cat/es/carta-con-motivo-del-ano-ignaciano). Ambicja doprowadziła również do tego, że kiedy wskutek złego złożenia kości noga okazała się krótsza („był to widok nader brzydki. On zaś zdecydowany iść drogą światową, nie mógł tego ścierpieć…” – Autobiografia, 4), zdecydował się na dodatkową operację, bardzo bolesną, dla poprawienia wyglądu nogi.

Drugi etap. Św. Paweł pisze, że trzeba „odnawiać się duchem w swoim myśleniu” i zwraca się do Efezjan: „Wy zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim…”. Uderzające jest to, że Iñigo z Loyoli swoją drogę nawrócenia rozpocznie można powiedzieć dzięki lekturze (zob. Carta…). On, który, jak sam wyznał w swej autobiografii, był „rozmiłowany w lekturze książek światowych i pełnych różnych zmyślonych historii, tak zwanych romansów rycerskich” dla zabicia czasu poprosił o takie książki. Ale w domu, gdzie przeżywał swoją rekonwalescencję, takich książek nie było. Przyniesiono mu to, co było: „Vita Christi” (Życie Chrystusa) napisane w XIV wieku przez kartuza Ludolfa z Saksonii oraz żywoty świętych autorstwa pewnego dominikanina. W momencie swego życia po ludzku najtrudniejszym Ignacy zaczyna odkrywać Chrystusa i zastęp jego naśladowców (zob. Carta…). Na tym etapie często naprzemiennie rozmyślał nad „nowymi” prawdami, które czytał, i nad „starymi” treściami, które kiedyś zajmowały całkowicie jego umysł. „Pan spieszył mu z pomocą i sprawiał, że po tych myślach następowały inne, zrodzone z tego, co przeczytał” – wyzna w autobiografii. Stopniowo odkrywał i rozróżniał, że jedne myśli, które mu towarzyszyły pochodziły od anioła dobrego, czyli od Boga (natchnienia), a inne od złego ducha (pokusy). Rodziło się w nim pragnienie naśladowania świętych. „I nie tyle zastanawiał się nad szczegółami, ile raczej obiecywał sobie, że przy łasce Bożej dokona tego, czego oni dokonali” – to również wzmianka z „Opowieści pielgrzyma”, bo taki tytuł nosi jego autobiografia, a wzmianka ta już pokazuje przemianę, jak się w nim dokonała. Już nie zatrzymuje się na swoich jedynie siłach i ambicji, ale ufa Bożemu przewodnictwu i Bożej pomocy: „przy łasce Bożej” (Autobiografia, 5-8; zob. także: Carta…).

Etap trzeci. Św. Paweł sygnalizuje, że trzeba „przyoblec się w człowieka nowego, stworzonego na obraz Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości”. Tu szczególnie porusza mnie to, że chodzi o przyobleczenie się w człowieka „nowego” oraz „stworzonego na obraz Boży”. Otóż, w Biblii greckiej na określenie nowości używane są dwa przymiotniki. Pierwszy mówi o nowości, która szybko przestaje być nowością (gr. „neos”); drugi o nowości trwałej, która pozostanie nowością na zawsze (gr. „kainos”). W Apokalipsie przeczytany o nowej ziemi i nowym niebie, o nowej Jerozolimie, a przede wszystkim usłyszymy Boga, który zaświadcza o sobie: „Oto czynię wszystko nowe” (Ap 21, 5). Za chwilę, w czasie Eucharystii, usłyszymy o kielichu „nowego i wiecznego przymierza”. W Jezusie Bóg zawarł z nami przymierze nowe i wieczne, nieprzemijające. Jezus zostawia nas „nowe” przykazanie, - przykazanie miłowanie się, jak ON nas umiłował, - które mimo dwóch tysięcy lat ciągle jest nowe. Autorem tego, co nowe nowością nieprzemijającą, jest tylko Bóg, Stwórca. A w Biblii czasownik „stwarzać” jest związany wyłącznie z Bogiem. Tylko Bóg stwarza! To ważny sygnał, że mamy przyoblec człowieka „stworzonego”, bo świat, w którym żyjemy, kształtuje nas do przyjęcia postawy, że możliwe są jedynie takie zmiany, których protagonistami jesteśmy my sami. Rośnie przekonanie, że wszystko, co prowadzi ku lepszej przyszłości, zależy wyłącznie od ludzi (zob. Carta…). Tymczasem, nawrócenie w punkcie wyjścia jest łaską! Dawid po grzechu modli się: „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste” (Ps 51, 12). Nikt z nas nie może sam oczyścić swego serca. Nikt z nas nie może przywrócić sobie życia utraconego przez grzech. Po latach św. Ignacy zapisze, że u początku nawrócenia, a i potem „Bóg obchodził się z nim jak nauczyciel w szkole z dzieckiem i pouczał go” (Autobiografia, 27). Dostrzegł, że to Bóg, a nie on sam, był Tym, który wyznaczał kroki naprzód, i że to właśnie on, Íñigo de Loyola, a nie jedynie otoczenie, miał te kroki zrobić (zob. Carta…). Historia św. Ignacego przypomina, że przemiana jakiejkolwiek rodziny, czy wspólnoty, czy większej społeczności, Kościoła czy narodu, zaczyna się od mojego nawrócenia, od przemiany mojego serca. Nawrócenia serca, jeśli pozwolimy i będziemy współpracowali, Bóg może dokonać w każdym z nas!

[Carta de los obispos de las diócesis por las que pasa el Camino Ignaciano
- zob. http://www.tarraconense.cat/es/carta-con-motivo-del-ano-ignaciano]

PSz