Mów do nas, Panie! Przymnóż nam wiary!

homilia – XXVII Niedziela Zwykła (rok C), 2 października 2022
Ha 1, 2-3; 2, 2-4; Ps 95, 1-2. 6-7c. 7d-9; 2 Tm 1, 6-8. 13-14; 1 P 1, 25; Łk 17, 5-10

Nie tylko nie zaszkodzi, ale może nam pomóc, jeśli refleksję nad tym fragmentem Ewangelii rozpoczniemy od prośby, którą wyrazili apostołowie, czyli uczniowie Jezusa posłani przez Niego. Pomódlmy się więc tak, jak oni: „Przymnóż nam wiary!”. W trakcie posługi apostołowie orientują się, że brakuje im wiary i proszą Mistrza: „Dodaj nam wiary!” (Łk 17, 5). A wiara to łaska, która rodzi się w nas, - tego wymownego sformułowania używa św. Paweł -, ze słuchania słowa Bożego.[1] W słowie Bożym, którego słuchamy, jest ona zawarta jak w pakiecie. Słowo Boże przez nas wysłuchane, mocą swojego własnego dynamizmu, przekształca się w nas w słowo wypowiadane, w wyznanie wiary (por. Franciszek, Lumen fidei, 22). Gdy słuchamy słowa Bożego i je zachowujemy w sobie (gdy przechowujemy je w sobie) i gdy je zachowujemy w codzienności (gdy żyjemy według niego), łaska wiary jak w zalążku zawarta w słowie Bożym kiełkuje i dojrzewa stając się postawą wiary. Ukryta w słowie Bożym łaska staje się widoczna na zewnątrz w naszej postawie. Stąd w prośbie apostołów: „Dodaj nam wiary!”, słyszę dziś w tle inną prośbę: „Mów do nas, Panie! Potrzebujemy Twego słowa, które stanie się w nas źródłem, z którego wytryśnie wiara, której nie mamy, a potrzebujemy”.

Warto przypomnieć kontekst, w którym apostołowie zwracają się do Jezusa z tą prośbą. W pierwszych wersetach siedemnastego rozdziału Ewangelii wg św. Łukasza słyszymy Jezusa, który: najpierw, przestrzega przed zgorszeniami, które przyjdą; następnie, zachęca do upomnienia braterskiego; a wreszcie, do przebaczenia bratu, choćby siedem razy zawinił, jeśli siedem razy o nie prosi (Łk 17, 1-4). A może to było tak, że w trakcie działalności apostolskiej uczniowie Jezusa zorientowali się, że w zetknięciu z gorszącymi sytuacjami, które napotykają wciąż w nich ujawnia się raczej czysto ludzkie niż ewangeliczne myślenie czy reagowanie; że nie potrafią w prawdzie i z miłością napominać braci albo nie odnajdują w sobie motywacji, by kolejny raz przebaczyć… Doświadczając braku, proszą o łaskę wiary, o jej pomnożenie. A Jezus odpowiadając mówi o morwie i gorczycy. Podkreślmy, że dojrzała morwa to wielkie liściaste drzewo, ale które charakteryzuje przede wszystkim to, że ma długie i mocne korzenie. Wyrwanie drzewa, a szczególnie tego drzewa z korzeniami, stanowi nie lada wyzwanie, by nie powiedzieć, że niewykonalne zadanie. A ziarnko gorczycy? To najmniejsze ze wszystkich ziaren, ale… Pamiętamy z przypowieści, że wyrastając może stać się wielkim krzewem czy drzewem. Wiara pielęgnowana i ciągle podsycana słuchaniem i posłuszeństwem słowu Bożemu może w nas rozwijać się, wzrastać… Uwzględniając kontekst, możnaby więc powiedzieć: Nie pozwól, żeby grzech się w tobie zakorzenił (jak morwa); niech zakorzenia się w tobie wiara (jak gorczyca)! A słowo Boże, którego słuchasz, ma moc wyrwania grzechu z korzeniem i zakorzenienia wiary.

Pewien starochrześcijański asceta, Doroteusz z Gazy, opowiada o pewnym ojcu pustyni, który wyprowadził swych uczniów do lasu z cyprysami i kazał jednemu z nich wyrwać jednoroczne drzewko. Ten wyrwał je bez poważnego wysiłku. Następnie abba kazał drugiemu uczniowi wyrwać drzewko dwuroczne razem z korzeniami, co udało się, ale nie bez dużego trudu. W końcu polecił wyrwać kilkuletnie drzewo… Mimo wysiłków podejmowanych nie tylko przez owych dwóch uczniów, wspieranych nadto przez innych, zadanie się nie powiodło. Jaki stąd wniosek? Nieuporządkowane przywiązanie jest tym trudniejsze do usunięcia, im dłużej trwa.[2] A co jeśli wpadliśmy w nałóg, a nadto sytuacja ta trwa długo? Co, gdy zdajemy sobie sprawę, że nasze ludzkie siły są niewystarczające? Trzeba wołać o pomoc Bożą. Sięgnijmy do fragmentu z listu św. Pawła do Tymoteusza. Apostoł zachęca młodego biskupa: „weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii mocą Bożą!” (2 Tm 1, 8). Trzeba zaangażowania („weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii”), ale takiego, w którym otworzymy się na moc Boga („…mocą Bożą!”). Innym razem św. Paweł wyzna: „…trudzę się walcząc Jego mocą, która potężnie działa we mnie” (Kol 1, 29).

Dziś zatrzymuje mnie jednak szczególnie wyrażenie: „słudzy nieużyteczni” (gr. „douloi achreioi”). Jezus opowiada przypowieść, którą kończy radą, poleceniem: „gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: ‘Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać’”. Nie ma wątpliwości, że głównym działającym jest Bóg. On jest w nas sprawcą zarówno chcenia, jak i działania zgodnie z Jego wolą (o czym przypomniał mi dziś jeden z uczestników Eucharystii niedzielnej; zob. Flp 2, 13). Ale czy to oznacza, że moje działanie jest niepotrzebne? Nie, jest miejsce na moją aktywność. Jezus mówi: „Gdy uczynicie wszystko, co wam polecono…”. A nam może pomóc odwołanie do miejsca Biblii, gdzie pojawia się wyrażenie „sługa nieużyteczny”. To przypowieść o talentach (Mt 25, 14-30). Sługa, który otrzymał jeden talent i ukrył go, a potem oddał gospodarzowi, usłyszał: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności!…”. Mamy więc pokładając nadzieję w Bogu i Jego słowie, wypełniać misję apostolską, która została nam powierzona.

Jan Paweł przypomniał kiedyś, że wielcy protagoniści działalności apostolskiej nauczali i żyli według zasady: „trzeba ufać Bogu tak, jakby wszystko zależało tylko od Niego, ale i pracować niestrudzenie, jakby wszystko zależało tylko od nas” (Vita consecrata, 73). Bł. Franciszek Jordan, założyciel salwatorianów i salwatorianek, tę zasadę utrwalił dla siebie w swoim dzienniku duchowym: „Zastosuj całą gorliwość, tak jakbyś nie miał się spodziewać niczego od Boga, i oczekuj wszystkiego od Boga, tak jakbyś w ogóle nie był gorliwy!” (DD I/94)[3], ale powtarzał ją również swoim synom duchowym, np. w czasie kapituły domowej w dniu 3 grudnia 1897 roku: „Musicie tak postępować: oczekiwać wszystkiego od Boga, a z drugiej strony pracować tak, jakby wszystko zależało od waszej pracy!”. Uwrażliwiał ich też: „Jeśli będziecie żyć wiarą, to będziecie również zupełnie inaczej patrzeć na wszystkie wydarzenia: będziecie ufać Bogu, będziecie po prostu wypełniać swoje obowiązki, resztę pozostawiając Bogu” (kapituła domowa, 18 lutego 1898) oraz: „Przede wszystkim – jeśli w swoich dziełach chcecie mieć wielką ufność w Bogu, wypełniajcie swój obowiązek! Czy możecie ufać Bogu, jeśli nie wypełniacie obowiązków waszego powołania?” (kapituła domowa, 25 lutego 1898).

W działalności apostolskiej, i w zmaganiu z grzechem, i z nałogami…, mogą być dla nas ważne słowa św. Pawła Apostoła z listu do Tymoteusza: „Nie dał nam Bóg ducha bojaźni [nieśmiałości, tchórzostwa], ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia [panowania nad sobą]. Jak rozpalić w sobie ogień wiary? Słuchając słowa Bożego, które jest jak powietrze, wzbudzające ogień wiary i ożywiające jej już rozpalony płomień.

PSz 

 

[1] Rz 10, 17: „Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa”.

[2] zob. https://www.gosc.pl/doc/797707.Nie-zwlekaj-wyrywaj

[3] „Usare ogni diligenza, come se niente avessi a sperar da Dio, e sperar poi tutto da Dio, come se niente affatto avessi usato di diligenza”. To zdanie bł. Franciszek Maria od Krzyża Jordana zaczerpnął z książki „La manna dell’anima” (Manna duszy), której autorem był Paolo Segneri SJ. Znaleźć je można we wprowadzeniu tego jezuity do rozmyślania na 24 stycznia, rozmyślania do słów z Księgi Ozeasza: „Misericordiam et judicium custodi et spera in Deo tuo semper” (Oz 12,6 wg Vulg; Oz 12,7 wg BT).